To post do którego zabieram się od dobrych 3 tygodni. Nie podam Wam przepisu na idealny sposób nauki niemieckiego. Podam Wam przepis taki, który pomógł mi, zmienił też odrobinę mój styl bycia i podejście do zmieniania życia na lepsze. Parę jasnych reguł, których się nadal trzymam i polepszam poziom swojego komunikowania się swobodnie z moimi w większości niemieckimi przyjaciółmi i rodziną oraz bezstresowego załatwiania wszelkich spraw: urzędowych, u lekarza, na poczcie etc.
To moja zasada numer 1: całkowicie hedonistyczne podejście do sprawy. Nimm dir Zeit für die Dinge die Dich glücklich machen - Znajdź czas na sprawy, które Cię uszczęśliwiają!
Samo kucie słówek to katorga dla wielu, zwłaszcza gdy od początku idzie topornie, w szkole było nie lepiej i nie mamy nawyku ślęczenia nad książkami. Niestety, bez kucia się nie obejdzie i u mnie też tak było, ale połączyłam to z moim życiem codziennym, z chęcia poznania nowych ludzi. Nałogowo zapisuję sobie wszelkiego rodzaju grafiki tematyczne ze słówkami, drukuję je (uwielbiam wszystko co napisane w formie papierowej) , przeglądam na telefonie podczas jazdy autem jako pasażer, jak stoję w kolejce itd. Miałam koleżankę, która kupiła mnóstwo kolorowych samoprzylepnych karteczek i wypisywała potrzebne jej słówka, malowała je i przyklejała... na ścianie koło toalety. Brzmi dziwacznie, ale każdego dnia z niej korzystamy i zerknięcie na słówka w ramach odwrócenia własnej uwagi, wydaje się stanowczo przyjemniejsze niż to co faktycznie robimy :P Można tak samo obkleić szafki w kuchni i też zerkać podczas gotowania.
Zasada numer 2: na początku ograniczyć kontakt z polskim. Mogę zostać za to znienawidzona, bo brzmi to niefajnie, ale to najgorsze co możecie sobie zrobić, jeśli zależy Wam na załapaniu niemieckiego. Tylko niemiecka telewizja, tylko niemieckie radio, tylko niemieckie gazety. Co do radia, lepiej samemu jednak dobrać muzykę i słuchać jej dodatkowo w domu. Co ja polecam? Na początku były u mnie szlagiery słuchane ze starszym kolegą w pracy. Trudno się było postawić (typowo polski wpojony w domu szacunek do starszych), choć to bardzo miły starszy pan. Na początku przeklinałam, że więcej tego nie dam rady słuchać (prawie codziennie ten sam repertuar, ale... po 2-3 tygodniach zauważyłam, że sama podśpiewuję i mój niemiecki, jego znajomość i używanie pod wyględem poprawności poprawiła się niesamowicie. Dodam, że jeśli coś mi naprawdę wpadło w ucho to szukałam tekstu piosenki na www.tekstowo.pl, , zerkałam na tłumaczenie i łatwiej było mi rozgryźć wykorzystane konstrukcje gramatyczne.
Reguła numer 3: mówić, rozmawiać z kim się da i przede wszystkim nie bać się używania języka i próbować samodzielnie. Często umiemy już coś, rozumiemy, ale blokujemy się sami stwierdzeniem: och nie, ja tego nie umiem, wyśmieją mnie, coś przekręcę itd. Ludzie! To jest jakbyście sami spalali mosty, której budujecie przed sobą!!! Gadajcie, załatwiajcie sprawy nawet jeśli poziom jest minimalny. Niemiło to zabrzmi, ale niemieccy urzędnicy, opieka medyczna, sprzedawcy w sklepie oraz cała reszta z takimi jak my, z obcokrajowcami bez perfekcyjnej znajomości języka mają do czynienia na codzień. Pamiętam jak poszłam pierwszy raz sama do lekarza w Niemczech, do dentysty. Na migi i ze słowniczkiem w ręce wyjaśniłam, że wypadła mi plomba i boli mnie mocno ząb. Dostałam formularz do wypełnienia: czy cierpię na jakieś choroby, alergie, czy miałam już jakies zabiegi. Wszystko ładnie przetłumaczyłam ze słowniczkiem, zostało mi słowo die Spritze - zastrzyk. Podeszłam do asystentki lekarza, wyjaśniłam na migi, że zrobiłam wszystko, ale tego słowa nie mam w słowniczku. Pani bardzo umiejętnie i z przepięknym uśmiechem pokazała mi gest wkłuwania się w żyły w zgięciu łokcia. Wyglądało to jak u rasowego heronisty, ale załąpałam. A dodatkowo wracając do domu przemyślałam sytuacje: die Spritze, wymawia się mniej więcej /szpryce/ - przecież i u nas w Polsce mówi się szprycować, szpryca potocznie na strzykawkę. Od razu do zasady numer 3 dodam numer 4: bawcie się językiem, myślcie nad nim i kojarzcie - wiele słów używamy w języku polskim i są to germanizmy. Macie dzieci? Kupcie im niemieckie książeczki (co jakiś czas bardzo ładne, kolorowe i przejrzyste są w Lidl lub Aldi), czytajcie je razem, rozwiązujcie zadania. Niemiecki to język logiczny. Wszystko ma swój porządek, swoje miejsce i nie jest tak skomplikowany jak polski. Po polsku można powiedzieć jedno zdanie na kilka różnych sposobów, w niemieckim ilość ta stanowczo się ogranicza i warto z tego korzystać: mniej nauki! :P i zbliżycie się ze sobą rodzinnie.
Ostatnia zasada, numer 5: na początku olejcie schematy, der/die/das i perfekcyjna odmiana nie są potrzebne do szczęścia - to tylko niepotrzebnie stresuje. Fajnie jest się uczyć gotowych powiedzeń, form np. na stole - to więcej niż pewne, że któregoś dnia powiemy, że obiad jest na stole (Mittagessen ist auf dem Tisch), więc zaoszczędzimy sobie nerwów korzystając z formułki i powiemy na dodatek poprawnie, odmiana der/die/das nie będzie nas stresować, a za jakiś czas będziemy łapać różnice i sami rozróżniać Akkusativ od Dativ.
Ale na pocieszenie dla tych, którym temat der/die/das niesamowicie leży na sercu przygotowałam małą ściągawkę do nauki :)
Liczę bardzo na Wasze komentarze, własne, nawet te bardzo zwariowane sposoby na naukę niemieckiego. Jeśli post Wam się podobał to proszę udostępniać go dalej! Kto nie polubił jeszcze profilu na Facebooku Polka w Niemczech to serdecznie zapraszam! Do następnego!
Sama nauka języka niemieckiego nie uczy się praktycznie niczym od nauki innych języków obcych. Jeśli chcemy się nauczyć to na pewno nam się uda. Tym bardziej warto jest korzystać z pomocy naukowych jak https://www.jezykiobce.pl/s/36/niemiecki-mp3 i to właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie poznać wiele słówek i zwrotów po niemiecku.
AntwortenLöschen